A.D.: 19 Kwiecień 2024    |    Dziś świętego (-ej): Adolf, Leon, Tymon

Patriota.pl

Można bez przesady powiedzieć, że od wielu wieków nie znano
takiego poniżenia myśli ludzkiej jak to,
którego doznała pod rządami marksizmu.
Józef Maria Bocheński, Sto zabobonów

 
  • Increase font size
  • Default font size
  • Decrease font size
Błąd
  • Nieudane wczytanie danych z kanału informacyjnego.
  • Nieudane wczytanie danych z kanału informacyjnego.

Rzecz o roku 1863 - Strona 8

Drukuj PDF
Spis treści
Rzecz o roku 1863
Strona 2
Strona 3
Strona 4
Strona 5
Strona 6
Strona 7
Strona 8
Strona 9
Strona 10
Strona 11
Strona 12
Strona 13
Strona 14
Strona 15
Strona 16
Wszystkie strony

Do utworzenia spisku przystępowali ludzie w ogóle mało lub całkiem nieznani społeczeństwu, po największej części z warstw średnich, przeważnie ludzie młodzi, nawet bardzo młodzi, z niektórymi wyjątkami, z miernym lub niedokończonym wykształceniem, z większymi chęciami, niż z możnością ich zaspokojenia, z pewnym uczuciem pokrzywdzenia i upokorzenia, z gorączką działania, może odznaczenia się, z żalem, iż bez zupełnej zmiany i przewrotu stosunków, do działania i odznaczenia się nie znajdą sposobności; większa część z wyłącznym pragnieniem służenia, według swoich pojęć, sprawie narodowej, którą istotnie miłowała więcej idealnie niż praktycznie; inni z zarozumiałością niesłychaną, iż tylko oni skutecznie mogą sprawę podjąć, z pogardą dla wszystkich, którzy ich zapatrywań nie podzielali; byli tam ludzie gotowi do wszelkich poświęceń i zdolni ponieść wszelkie ofiary i ofiarę życia, jak tego dowiedli; byli tacy, którzy wierzyli, że spiskując spełniają cały patriotyczny obowiązek, a o następstwa nie pytali się; byli i tacy, co już nic innego robić nie umieli, do niczego innego tylko do spiskowania zdolni się czuli; zadawniona w Polsce skłonność do urzędów i tytułów pchała do pozyskiwania choćby tajnych, tak dobrze w organizacji czerwonej, jak białej; byli także między nimi żądni władzy, którzy woleli posiąść tajną, niż żadnej, wiedząc, że dostawszy się do steru nie wytrzymywaliby próby światła słonecznego; byli wreszcie wariaci najniebezpieczniejsi, bo tacy, których nie można zamknąć w domu obłąkanych. Wielu hołdowało źle określonym wyobrażeniom, które łączyły zbawienie Polski ze skrajnymi zasadami, skrajne zasady ze zbawieniem Polski, co stawiało ich z góry w przeciwieństwie – z którego zresztą nie zdawali sobie dobrze sprawy – z wyższymi warstwami polskiego społeczeństwa; między tymi było więcej fanfaronów rewolucyjnych niż prawdziwych rewolucjonistów. Wreszcie wszyscy wychowani w nauce, iż nie ma rozwiązania sprawy polskiej prócz niepodległości, niezdolni byli pojąć ani sumiennie przypuścić innego, a miejsce rozwagi, która by im wskazała trudności lub niepodobieństwa, zajmowała ślepa, pełna zarówno pewności siebie, jak gotowości do ofiar wiara, pozostająca w związku z mistycyzmem, o którym wyżej mówimy.

Byli to najdoskonalsi przedstawiciele jednej z dwóch ostateczności polskich, polegającej na gorączce niszczącej i ofiarności nie tylko bezużytecznej, ale zgubnej dla rzeczy publicznej, która na szwank narażała od rozbiorów sprawę polską.

Spisek był tak dalece niepotrzebny, nieuzasadniony, a zgubny, że wtrącił jego twórców w przymusowe położenie co do rozpoczęcia zbrojnego powstania. Jego bezużyteczność i zgubność nie od terminu zawisłe były, gdyż w żadnym razie skuteczne być nie mogło, jednak chwila wybuchu okazała to w sposób jaskrawy. A teraz na co mogło rachować powstanie, gdy je przygotowywano? Twórcy jego, chociaż głosili teorię “o własnych siłach” dla podniesienia ducha, chociaż głównym ich znamieniem był brak wykształcenia i sądu politycznego, przecież liczyć nie mogli, oni nawet, na zwalczenie siły zbrojnej rosyjskiej powstańczymi oddziałami i z pewnością na to nie liczyli. Nie przyznając się do tego, rachowali zatem na jakąś nieokreśloną, przez nikogo nie obiecaną pomoc obcą. Oczywistą rzeczą, iż na jedyną wówczas możliwą Napoleona III, nie zastanawiając się wcale nad tym, czy, jak i kiedy będzie w stanie jej udzielić. Przygotowanie powstania w myśli, że ono wywoła poparcie Napoleona III, było dowolną spekulacją, na żadnych danych, upoważniających do narażenia narodu, nie opartą. […]

Powstanie 1863 roku ściągnęło największą od rozbiorów na naród polski klęskę. Była ona niezmierna. Zarówno w dziedzinie faktów, jak i pojęć sprowadzić musiała i sprowadziła zwrot dziejowy. Szkoda, jaką te wypadki wyrządziły sprawie polskiej jest tak wielka, że się dokładnie obliczyć nie da. Jeżeli dotąd wszystkie bezowocne usiłowania narodu polskiego odzyskania bytu państwowego kończyły się przeważnie politycznymi stratami, te, które były następstwem powstania 1863 r., po raz pierwszy sięgnęły daleko i głęboko aż do bytu narodowego, aż do podstaw społeczności. Nie wykluczają one strat politycznych.

Po nabytych doświadczeniach najmniej przyjdzie ubolewać nad tymi, które na polu międzynarodowym sprowadziło dla sprawy polskiej powstanie 1863 roku. Przecież niepodobna nie zapisać, iż położyło jej koniec jako europejskiej. Rozbiory wymazały Polskę z karty geograficznej, dopiero powstanie 1863 r. wykreśliło ją z rzędu spraw międzynarodowych. Ze względu na złudzenia, które międzynarodowe znamię sprawy polskiej budziło w społeczeństwie i zgubny użytek, jaki z niego robiło, strata zrównoważona była poniekąd wytrzeźwieniem w tej mierze narodu, zdrowszym i prawdziwszym poglądem na własne położenie, obowiązki i zadania, wyleczeniem się ze zgubnego mniemania, że odbudowanie Polski jest koniecznością i obowiązkiem Europy, i że na nie liczyć można.

O ile pod tym względem strata ta rozwiała złudzenia i zgubnej fikcji koniec zaznaczyła, niewątpliwie stawała się usługą oddaną społeczeństwu, nauczając je, iż tylko na siebie i własną pracę około bytu narodowego liczyć może i powinno; zatem winno wejść na inne, odmienne od dotychczasowych, drogi. Niestety, usługa była pod wielu, pod głównymi względami, spóźniona, jeżeli nie całkiem bezowocna. Oddana bowiem została kosztem zbyt wielkich ofiar, poświęceniem zbyt żywotnych interesów. Twierdzono, iż ta sroga nauka potrzebną i niezbędną była, aby wyleczyć naród polski z wiekowego obłędu, z niezrozumienia bytu narodowego inaczej jak w kształcie państwowym i z wiary w obcą w tej mierze pomoc. Jeżeli tak istotnie było, lekarstwo stało się zgubniejsze od choroby.

Ostatnim i najdonioślejszym wyrazem polityki niweczącej kompromis między Polakami a Rosją, stała się w 1863 r. interwencja dyplomatyczna dwóch mocarstw zachodnich i Austrii, spowodowana powstaniem. Zaprzepaściła bowiem ostatecznie system, który przedstawiali Wielki Książę Konstanty i Wielopolski; nie w myśli oczywiście not mocarstw i objawów opinii publicznej w Europie, lecz przez położenie jakie wytworzyła cesarzowi Aleksandrowi II i jego wicekanclerzowi wobec uczucia narodowego i patriotycznego w Rosji samej. System Wielkiego Księcia Konstantego, oparty na autonomii i bycie narodowym Królestwa Polskiego, mógł być przeprowadzony i ustalić się tylko pod warunkiem, żeby mu sprzyjał naród rosyjski. Od chwili, jak duma narodowa rosyjska zraniona została interwencją dyplomatyczną, a ranę zajątrzyło postępowanie Polaków, zwłaszcza rozszerzenie polityczne i geograficzne sprawy zagrażające mocarstwowemu stanowisku Rosji – przepadła nie tyle dobra wola cesarza Aleksandra, jak możność dla niego postępowania z Polakami i w Polsce stosownie do pierwotnych jego zamiarów.

Tak to interwencja dyplomatyczna wytworzona powstaniem, godząc w narodową miłość własną rosyjską, rozogniła namiętności, roznamiętniła jego dobre i złe instynkty przeciw Polakom. Nie ma może w dziejach przykładu usługi, która by tak dalece zabójczą się stała dla sprawy, której pomóc miała, jak interwencja 1863 r. dla społeczeństwa polskiego.

Powstanie 1683 r. położyło koniec emigracji polskiej jako ciału politycznemu. Pojawiały się jeszcze i pojawiają zachcianki wywieszania haseł dla kraju przez emigrantów, ale z upadkiem powstania 1863 r. emigracja polska przestała istnieć jako instytucja narodowa siłą rzeczy i z woli wielkiej większości społeczeństwa polskiego. Było to następstwem prostym ustania widoków obcej pomocy i wiary w odbudowanie Polski przez Europę i dla dobra Europy; pozostawało to w bezpośrednim związku z tym, że sprawa polska przestała być europejską. Zrozumiał to pierwszy i najlepiej Hotel Lambert. Mogli jeszcze zapaleńcy i szaleńcy chcieć użyć emigracji jako środka; dla rozsądnych i wytrawniejszych Polaków straciła wszelką przyczynę bytu. Dla rozwoju bytu narodowego było to względną korzyścią, gdyż w pracy około niego, ani zgodne z prawdą, ani roztropne, ani nawet możliwe było, aby kierunek i hasła wydawane były spoza krajów polskich; one jedne mogą ocenić i powinny znaleźć każdy dla siebie z osobna właściwe działanie i postępowanie.

Powstanie 1863 r. uniemożliwiło kompromis polityczny między Rosją i narodem polskim, zaznaczyło zgubny dla tego ostatniego zwrot w toczącym się od wieku procesie. W najgorszym nawet przypuszczeniu pogwałciło bieg wypadków na szkodę polskiego narodu. Mówimy w najgorszym przypuszczeniu, albowiem wcale wykluczonym być nie może, iż znaleźć się mógł za pomocą sądu polubownego sposób pogodzenia interesów, usunięcia namiętności, zwalczenia przesądów i wytworzenia stanu rzeczy, który by zapewnił narodowi polskiemu wobec Rosji nie tylko byt narodowy, ale istnienie polityczne określone, chociaż ograniczone wymaganiami państwa rosyjskiego. W sprawach ludzkich tak samo nie ma w przeszłości niepodobieństw, jak nie ma ich w przyszłości. Gdybyśmy jednak uznali nawet, iż niemożliwe zasadniczo było pogodzenie interesów rosyjskich z bytem tym lub z istnieniem pod tą lub ową formą polityczną narodu polskiego, nie ulega przecież wątpliwości, że wypadki 1863 r. wzięte jako całość przyspieszyły przechylenie szali na niekorzyść Polski nie tylko dobrowolnie, ale bezrozumnie, nie tylko lekkomyślnie, ale bezsumiennie. Chociażby Rosja zawsze i niezachwianie była dążyła do tego, co dziś zdziałać usiłuje w ziemiach polskich, chociażby nic ją od tego w dziejowym biegu wypadków odwieść nie mogło, to powstanie 1863 r. ułatwiłoby jej jeszcze było zadanie i przyspieszyło jego dokonanie, znosząc między chęcią a spełnieniem jej istniejące zapory. Byłoby ono zatem, w tym nawet przypuszczeniu, nie tylko bezużytecznym, ale szkodliwym zmarnowaniem sił narodu polskiego, które w innych warunkach i w innym czasie mogły być zużytkowane dla położenia tamy rzekomym zamiarom Rosji, podczas gdy ułatwiły i przyspieszyły ich wykonanie. Powstanie stało się obosiecznym mieczem, którego ciosy tylko naród polski raniły. Miało więc znamiona samobójstwa.

Powstanie 1863 r. zniweczyło w zarodzie żywioły rozwoju narodowego bytu polskiego pod panowaniem rosyjskim, żywioły politycznego ukształtowania się polskich stosunków wytworzone zmianą tronu w Rosji, usposobieniem i zamiarami Aleksandra II oraz polityką Napoleona III, jego przyjaznymi dla sprawy polskiej chęciami, jego na jej korzyść działaniem. Więc zło wielkie sprowadziło, niemałemu dobru przeszkodziło. Nosi na sobie znamiona podwójnego błędu, podwójnego grzechu – błędu i grzechu w dwóch kierunkach: ujemnym i dodatnim.

Rzecz godna uwagi, podczas gdy ze strony polskiej zarzucano nieszczerość, obłudę i ukrytą chęć odebrania tego co dawano wszystkim próbom pojednawczym rządu rosyjskiego w różnych epokach, z tejże samej polskiej strony uprzedzano zawsze tę chęć, wytwarzano ją i otwierano dla niej wolne pole działania niecierpliwością i bezrozumnymi porywami. Jednocześnie z zaznaczeniem utraty korzyści, określić można ujemne, zgubne następstwa powstania i stwierdzić, że ono je sprowadziło, że bez niego nie byłby ich poniósł naród polski.

Śmiało zatem powiedzieć nam przychodzi, że mało jest w dziejach wypadków, które by narodowi równie wiele dobrego ujęły, zwłaszcza równie wiele złego przyniosły. Jeżeli nie dadzą się określić dokładnie korzyści, jakie naród polski odniósłby był z zaniechania przedsięwzięcia 1863 r., oznaczyć można ściśle straty, które za sobą pociągnęło.



 
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama


stat4u