Czternaście lat temu, w wyniku żydo-masońskiej intrygi zburzone zostały wieżowce Światowego Centrum Handlu w Nowym Jorku. Dla koterii, która przejęła władzę nad Stanami Zjednoczonymi (B’nai Brith i Komisja Trójstronna) wydarzenie to stało się pretekstem do całej serii działań, której konsekwencją jest permanentna, a wręcz już endemiczna destabilizacja świata.




Mówi mi pani „kochaj bliźniego swego”, a ja przecież kocham moją rodzinę, moich rodaków i mój kraj. To jest mój podstawowy chrześcijański obowiązek, zadbać o ich potrzeby, wykonać swoje obowiązki. Poza tym regularnie płacę na misje, od lat, jak mnie stać. Nie szermujcie katolicyzmem jako argumentem. Bo to śmieszne. Nie wiecie nawet, co powiedział Jezus na temat prawa do samoobrony. Mamy takie prawo. A kilkadziesiąt tysięcy ludzi, w większości młodych facetów, którzy stanowią forpocztę muzułmańskiej nawały w kraju, który na podstawie Układu Poczdamskiego jest właściwie jednonarodowy – wymaga samoobrony.
Dzisiejszy zglobalizowany świat znajduje się w kryzysie. Jest to fakt. Kryzys ten nie został jednak wyraźnie zdefiniowany. Aby zbliżyć się do odpowiedzi, musimy najpierw określić znaczenie globalizacji. Dla nas znaczy ona co innego niż popularne lecz błędne przekonanie wedle którego granice między kulturowymi i gospodarczymi strefami świata będą stopniowo znikać a planeta stanie się organiczną siecią zbudowaną z milionów interakcji. Ci którzy w to wierzą twierdzą też, że historia nie jest już równoległym rozwojem wielkich przestrzeni, ale procesem wspólnym dla całego świata. Interpretacja ta oczywiście uznaje globalizację za proces organiczny i pozytywny z punktu widzenia rozwoju historycznego.
Niemniej, nie wszyscy mieszkańcy stolicy popierali tak jawnie wyrażaną niechęć do Rosjan, tym bardziej że wojsko imperatorowej zachowywało się w Warszawie — zgodnie zresztą z zaleceniami, jakie dostało — na ogół poprawnie. I. Branicka uważała, że stan ten należy utrzymać, a życie sobie „ułatwić grzecznym z nimi obchodzeniem się”34. S. Bukar, będący wówczas w stolicy, przedstawił inny obraz Warszawy. Z opisu tego pamiętnikarza wynika, że elity społeczeństwa szlacheckiego szybko przeszły do porządku dziennego nad zaszłymi zmianami oraz obecnością Rosjan w Polsce i że „serca i umysły nadzwyczaj prędko uspokajać się zaczęły”








