A.D.: 3 Październik 2024    |    Dziś świętego (-ej): Rozalia, Franciszek, Konrad

Patriota.pl

Najdalej dojdzie ten, kto podąża samotnie.
Louis-Ferdinand Céline

 
  • Increase font size
  • Default font size
  • Decrease font size
Błąd
  • Nieudane wczytanie danych z kanału informacyjnego.
  • Nieudane wczytanie danych z kanału informacyjnego.

Za zasłoną z peryfraz. Tortury racją stanu Izraela

Drukuj

Tags: Delenda Carthago | Hic et nunc


Racja istnienia państwa Izrael

torturyPamięć historyczna jest selektywna, podobnie zresztą jak pamięć w ogóle, która pewne rzeczy pamięta, podczas gdy inne zapomina. Było i jest to bardzo widoczne w obecnych czasach, gdy stawia się tak wiele pytań o skruchę Francji wobec Algieru i masakr dokonanych przez FLN. Wobec rzeczy dziejących się współcześnie dokonuje się wyboru zgodnego z generalną zasadą zapominania i milczenia, szczególnie zaś widoczna jest pełna zawstydzenia cisza wokół tortur, które mają miejsce w izraelskich więzieniach. Choć, co trzeba przyznać sam Izrael nie czyni tajemnicy z uciekania się do stosowania tej metody. Sprawa ta była przecież przedmiotem obrad Knessetu, a nawet więcej - zostało podane do publicznej wiadomości, że Izraelczycy nie dadzą się nikomu zastraszyć, i zgodnie z opublikowaną parę lat temu w prasie deklaracją wiceministra obrony Izraela, nie zmienią swojego sposobu postępowania. Używanie tortur jest od dawna oficjalnie uznane przez państwo hebrajskie, choć sam ten termin nie był używany, a nawet wykluczony ze słownika Shin Beth, które wolało peryfrazy takie jak umiarkowana presja fizyczna czy narastająca presja fizyczna. Te eufemizmy oczywiście nie zmyliły nikogo.

Trzeba jednak zwrócić uwagę, że Izrael jest jedynym państwem, które ma odwagę przyznać się do stosowania tortur. Żaden inny kraj od Algierii po Chiny, włączając w to Kubę, nie przyznaje się do stosowania tego rodzaju barbarzyńskich praktyk w celu przesłuchiwania więźniów. Dlaczego zatem Izrael przyznał się do stosowania takich praktyk? Bez wątpienia z powodu poczucia odpowiedzialności Żydów, na które wpływ miała także lekcja francuska w Algierii - to znaczy pewne rzeczy prędzej czy później i tak wyjdą na jaw, a więc będzie się oskarżonym. A zatem dopuszcza się oficjalnie do prowadzenia pewnych działań, starając się jednocześnie, aby były one minimalizowane. To posunięcie jest wynikiem śmiałego wyboru politycznego, który jednak przynosi wiele korzyści. Izrael, tak jak inne kraje wschodnie musi bronić racji swego istnienia, ale także musi bronić się przed postawieniem w sytuacji, w której znalazła się parę lat temu Francja.

tortury2Jest oczywiście, poza tym, jeszcze wiele innych racji usprawiedliwiających przyznawanie się do stosowania tortur za pomocą tak ostrożnych środków. Państwo izraelskie od swego utworzenia w 1948 r. Miało być z założenia demokratyczne, a chciało osiągnąć to zgodnie z modelem angielskim - na przykład z wolną prasą, czego dowodem jest gazeta „Ha'aretz”. Ponadto do dziś na terenie Izraela znajdują się niezależni obserwatorzy międzynarodowi, których trudno byłoby się pozbyć.

Oficjalnie o torturach

O torturach w Izraelu mówi się oficjalnie od 1987 r. Nie stało się to dzięki jednej gazecie; informacje na bieżąco były podawane przez wszystkie periodyki. Jeden z ważniejszych w Izraelu sędziów oświadczył z pozycji swego urzędu, że przemoc może być uznana za dopuszczalną w celu uzyskania zeznań podejrzanego. Sędzia Landeu, przewodniczący Sądu Najwyższego, zanim został uznany za autorytet moralny i stał się członkiem tego Sądu, brał udział w porwaniu Eichmana. I to właśnie ten człowiek, który, jak się uważa sądzi rozważnie i ma autorytet, daje swoiste rozgrzeszenie dla wykorzystywania siły przez służby specjalne w trakcie przesłuchań. Oczywiście sędzia Landeu używa języka peryfraz i nie mówi o niczym innym niż umiarkowana presja fizyczna. Otwiera tym samym drogę dla różnych nadużyć, bowiem w praktyce bardzo trudno rozgraniczyć precyzyjnie rodzaje presji. Zresztą bardzo szybko działające w Izraelu stowarzyszenie T'Salem, które zajmuje się przestrzeganiem praw człowieka zaczęło od 1987 r. mówić o stosowaniu tortur w Izraelu i o około 1000 osób, które co roku są torturowane.

Shin Beth wzbraniało się przed stosowaniem tortur, ale w 1994 r. stało się konieczne stawienie czoła wzrastającemu terroryzmowi - zatem rząd dopuścił stosowanie przez policję w trakcie przesłuchiwania podejrzanych o terroryzm metody „narastającej presji fizycznej”. Ten wybieg językowy nie wpłynął na ocenę dokonaną przez przedstawiciela komisji do spraw tortur ONZ, który stwierdził, że metody stosowane przez Shin Beth są aktami tortur. Tak było jeszcze w 1995 r.

Tortury przed Sądem Najwyższym

Jak wiadomo Izrael nie porzuca swoich agentów. Dlatego też Sąd Najwyższy oceniając zjawisko, którym są tortury, bardzo długo podzielał argumenty Shin Beth. Zgodnie z tym stanowiskiem użycie bardziej energicznych metod jest niezbędne w walce z terroryzmem, a także w celu zapewnienia bezpieczeństwa publicznego w Izraelu. Jednak naciski międzynarodowe wywierane za pośrednictwem organizacji humanitarnych sprawiły, że Sąd Najwyższy w 1998 r. zgodził się ponownie ocenić metody przesłuchań stosowane przez policję. W związku z tym odbyła się debata publiczna.

tortury4Adwokaci Shin Beth przywoływali prawo angielskie, zgodnie z którym użycie tortur przez policję jest dopuszczalne jeżeli jest to bezwzględnie konieczne, a wówczas też policjanci pozostają bezkarni. Uzasadniając swoje stanowisko odwoływali się także do prac znanych angielskich prawników, sędziów Morgana i Evansa, wyrażonych we wspólnej pracy zatytułowanej Uniemożliwianie stosowania tortur. Sąd długo nie wypowiadał się, choć jak się wydaje skłaniał się do stanowiska prezentowanego przez Shai Nitzau, adwokata Shin Beth, że policja w prowadzonej walce z terroryzmem może dążyć do osiągnięcia celu za wszelką cenę. Ostateczny wyrok Sądu Najwyższego nie był jednak stanowczy. Zapadł w 2000 r. pod naciskiem napływających skarg, które wpłynęły na zmianę  stanowiska. Uzasadniając swe stanowisko Sąd stwierdził, że metody stosowane przez policję powinny być akceptowalne, a tym samym śledztwo powinno być wolne od tortur. Mimo to, że Sąd Najwyższy uznał tortury za nielegalne, Shin Beth nadal może każdego torturować bezkarnie.

Fakty

Jeśli Shin Beth nie torturuje, to z czym mamy w takim razie do czynienia?

W sposób nie budzący wątpliwości sprawa ta została naszkicowana w 1999 r., przez członka organizacji T'Salem Davida Gersteina, na łamach gazety „Ha'aretz”. Przedstawił on człowieka przywiązanego do dziecięcego krzesełka, skutego kajdankami w taki sposób, aby ręce były wyciągnięte, a głową aby dotykał on kolan. Na głowie tego człowieka umieszczona plastykową torbę, najlepiej torbę na śmieci, która czyniła tę pozycję jeszcze bardziej nieznośną. W celu uniemożliwienia przesłuchiwanemu zaśnięcia w tle grała bardzo głośna i hucząca, dokuczliwa muzyka. Ta tortura nazywa się shabeh. Trwa ona wiele godzin, czasem aż do następnego dnia. Pod koniec tortur odwiązywano ofiarę i zwykle za możliwość odzyskania ruchu zaczynała ona zeznawać tak, że możliwe było skierowanie sprawy do sądu, jeśli nie - zaczynano shabeh od początku. Istotną kwestią jest jednak określenie liczby więźniów, którzy nie przeżyli na przykład stosowania elektrowstrząsów, choć lekarze policyjni zapewniają, że działania policji mieściły się w granicach, które przesłuchiwani powinni znieść.

Racja stanu jako wytłumaczenie

Państwo izraelskie wyjaśnia swoją akceptację dla użycia tortur jako działanie podejmowane w celu obrony państwa. Władze Izraela mówią, że nie chcą stosowania takich metod, jednak terroryzm musi być radykalnie i bezpowrotnie zniszczony, może bowiem ostatecznie doprowadzić do zniszczenia państwa. Inne argumenty stosowane przez Shin Beth są takie same jak każdej innej policji na świecie, które twierdzą, że tortury są chwytem stosowanym tylko wobec terrorystów. Są to zresztą argumenty, które padały z ust Francuzów w tracie zdarzeń w Algierii: jeśli sprawi się, że podejrzany będzie mówił, uzyska się informacje, które pozwolą na oszczędzenie życia wielu osób, które zginęłyby gdyby, na przykład  wybuchła bomba podłożona przez terrorystów. Strona izraelska twierdzi także, że druga Intifada była prawdziwą wojną, co oznacza konflikt na śmierć i życie, którego prawdziwym celem jest zniszczenie drugiej strony. Te pogląd jest akceptowany przez większość Izraelczyków.

Czyżby wojna totalna? W każdym razie tak myślał swojego czasu Ariel Sharon, w wywiadzie udzielonym „Le Figaro” twierdząc, że podczas konfliktu w Algierii Francja miała oparcie w Hexagonie, do którego mogli zawsze wrócić, Izrael tymczasem nie ma dokąd  się wycofać, nie ma żadnego pewnego zabezpieczenia. Netanyahou deklarował ze swej strony: "Izrael nie może sobie pozwolić na przegranie wojny". Izrael walczy więc o swoje przetrwanie. Dlatego też państwo te może pozwolić sobie na podeptanie międzynarodowych układów w sprawie tortur, wyrażonych w Międzynarodowej Konwencji przeciw Torturom, a także w Międzynarodowej Konwencji Praw Dziecka. Z jego strony nigdy nie będzie żadnej skruchy. Nie wydaje się także, aby Izrael był  skłonny kiedykolwiek przeprosić za to, co się dzieje.

Podwójna moralność

tortury3Nie ulega wątpliwości, że rząd Izraela mówi prawdę wypowiadając się na temat osądzenia stosowania tortur, jednocześnie jest coś dziwacznego w staraniach podejmowanych przez Żydów,  aby tego rodzaju zjawiska nazywać w Izraelu innymi słowami. Najgorszą rzeczą jest jednak tchórzostwo międzynarodowej opinii publicznej - polityków i dziennikarzy, którzy wstydliwie milczą i nie mają słów  na potępienie tego, że jest państwo, które jeszcze dziś używa tortur, czyniąc to nie bez cynizmu, a do tego bezkarnie.

 
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama


stat4u