Wiceprezydent Stanów Zjednoczonych, Joe Biden, w imieniu prezydenta Baracka Obamy (w niektórych środowiskach znanego jako Berek Onana) spotkał się, na konferencji zorganizowanej w ubiegłym tygodniu przez Krajowy Komitet Demokratów, z liderami organizacji żydowskich w USA z okazji Miesiąca Pamięci Żydowskiego Dziedzictwa [sic!].
Wiceprezydent Stanów Zjednoczonych, Joe Biden, w imieniu prezydenta Baracka Obamy (w niektórych środowiskach znanego jako Berek Onana) spotkał się, na konferencji zorganizowanej w ubiegłym tygodniu przez Krajowy Komitet Demokratów, z liderami organizacji żydowskich w USA z okazji Miesiąca Pamięci Żydowskiego Dziedzictwa [sic!].
Podczas spotkania jeden z najważniejszych dostojników państwowych wygłosił odkrywczą dywagację na temat tzw. żydowskich wartości, które w istotny sposób ukształtowały umysły Amerykanów i wciąż są bardzo ważne w tym szczytnym i odpowiedzialnym działaniu.
Myliłby się jednak ten, kto za tzw. wartości żydowskie pojmowałby np. wypracowane przez wieki wegetacji na tym łez padole zasady moralne, kulturę, obyczaje czy – zostańmy już przy tym określeniu – wartości, jakie niesie ze sobą judaizm, czy nawet, pies go trącał, syjonizm. Wiceprezydent dziękował żydom za twórczy wkład, jaki wnieśli pomagając państwu w zmacerowaniu amerykańskich umysłów m.in. w sprawie małżeństw pederastycznych i lesbijskich.
Słowa podziękowania popłynęły szczególnie w stronę żydowskich (a są inni?) luminarzy kultury w Stanach Zjednoczonych. Najważniejsza rola przypadła w tym świetle oczywiście koryfeuszom z Hollywood, którzy – co powszechnie wiadomo – od zarania dziejów degenerują charaktery i piorą mózgi nie tylko amerykańskiego obywatela, ale dosłownie całego świata. Świat zawsze wiedział, mimo kłamstw faktograficznych, politycznych, zafałszowanej ideologii czy historycznych fantazmatów, które narody czy organizacje polityczne są dobre, a które złe, kiedy wzruszyć się ofiarami AIDS, a kiedy zbrodniczych reżimów irackich, irańskich, serbskich itp., kiedy przekląć polskich antysemitów, a wywyższyć żydowsko-komunistycznych bandytów.
Także teraz mamy gotową odpowiedź na wątpliwości drążące jeszcze niektóre, nie do końca spreparowane umysły. Żydzi sterujący mediami społecznościowymi i całą branżą filmową (pan "wice" wymienił zwłaszcza tak debilizujące seriale, koncentrując się na gniocie Will and Grace) mogą z dumą skonstatować, że dzięki ich mrówczej pracy pada kolejny bastion tradycyjnego zaprzaństwa i od tej pory całe gromady radosnych pedałów „uświęconych” takim błogosławieństwem mogą żyć i rozmnażać się na potęgę bez obawy infamii i potępienia. Tego dożyliśmy.
A przed dzielnymi żydami trzeba postawić teraz nowe zadania (czworonożni przyjaciele?, miękka – na razie – pedofilia?, dziadek prezydenta Obamy wyzwalający Auschwitz? etc.) w zakresie globalnej eugeniki i po prostu … sypnąć kasą. Za nią zrobią wszystko.