Adieu vielle Europe! Legia Cudzoziemska na Route Coloniale n°4

poniedziałek, 30 kwietnia 2012 12:37 Ebenezer Cook
Drukuj

Tags: Dzieje powszechne | Historia odkłamywana

Z okazji obchodzonego w dniu 30 kwietnia święta „założycielskiego” Legii Cudzoziemskiej, czyli rocznicy bitwy pod Camerone (1863 r.), prezentujemy tekst poświęcony kolejnej krwawej ofierze legionistów, tym razem w czasie wojny w Indochinach w 1950 r.


Atak nastąpił o godzinie 3 nad ranem. Legioniści musieli pokonać ścianę ognia. Wycieńczeni i bez amunicji, z bagnetami na broni lub z nożami w ręku posuwali się, mimo strat, do przodu. Już po kilku minutach zostało ich tylko 110 z 300 legionistów, którzy rozpoczęli akcję. W końcu udało im się przebić przez linię wroga, mimo że ginęli także od kul idących w drugiej linii i bezładnie strzelających Marokańczyków. Wykorzystując ofiarę legionistów zgrupowanie Bayard przedostało się w chaosie przez wykonany w linii obrony wroga korytarz.

Viet-minh gotowy do ofensywy

W 1949 roku konflikt w Indochinach zmienił swoje dotychczasowe oblicze, stając się kolejnym bezpośrednim frontem “zimnej wojny”. Po zwycięstwie komunistów w Chinach, Viet-minh zdobył doskonałą bazę wypadową do swoich operacji. Pomoc w zaopatrzeniu żywności, broni i amunicji pozwalała im na przeprowadzanie operacji na znacznie większą skalę. Armia regularna od tego momentu liczyła 100 000 żołnierzy przydzielonych do 70 batalionów. Mimo niepowodzenia pod Phu Tong Hoa, generał Giap zdecydował o utrzymaniu zagrożenia w miejscach opanowanych przez Francuzów na północ od Tonkinu. W październiku 1948 roku “Droga kolonialna n°3” (RC3) musiała zostać opuszczona, w tym również forteca na wzgórzu Ban Cao, 20 kilometrów na południowy wschód od Cao Bang, zbudowana przez legionistów z 4 kompanii, dowodzonej przez kapitana Mattei.

Posterunki rozciągnięte na 116 kilometrów na “Drodze kolonialnej n°4” (RC4), między Cao Bang i Langson wydawały się zbędne i zagrożone. Pułapki, zniszczenia i zasadzki na konwoje powodowały, że straty po stronie francuskiej były znaczne. Zwłaszcza na północ od Na Cham, gdzie droga przebiegała między wzgórzami pokrytymi gęstą dżunglą. Cao Bang, forteca wybetonowana i chroniona przez legionistów, pozostała celem jednak zbyt niebezpiecznym dla rebeliantów.

Z tego powodu, Wietnamczycy zdecydowali się na bezpośredni atak na posterunek Dong Khé, który został zdobyty w nocy z 26 na 27 sierpnia, po ataku trzech batalionów. W odpowiedzi 3 BCCP został bezpośrednio zrzucony na rebeliantów, odbijając straconą pozycję i zabijając 300 wrogów, wycofujących się w panice.

Główne dowództwo wojsk francuskich po wielokrotnym odkładaniu decyzji, zadecydowało o ewakuacji Cao Bang i posterunków na RC4. Oddziały ratownicze miały przygotować się na przyjęcie wycofujących się wojsk na północ od Dong Khé. Niestety tajemnica o tej operacji przedostała się do wroga i Giap zdecydował o wykonaniu pierwszego ruchu.

Dong Khé

Dnia 16 września, 5 batalionów piechoty i jeden batalion broni ciężkiej, otoczyły posterunek Dong Khé. Od 8 września miejsce to było pilnowane przez 5 i 6 kompanię 2 batalionu z 3REI, czyli około 300 legionistów uzbrojonych w działa 105 mm i 57 mm. Ostrzał artylerii nieprzyjaciela uszkodził fortyfikacje posterunku, mimo wparcia przez myśliwce „King Cobras”, wyszukujące pozycje dział Wietnamczyków. Rebelianci dokonali 8 ataków wdzierając się na teren posterunku. Broniący się garnizon stracił wówczas 40 zabitych i 86 rannych żołnierzy. Jeden z licznych kontrataków pozwolił legionistom odzyskać stracone pozycje. Walki trwały całą noc. Niektóre budynki przechodziły z rąk do rąk aż do definitywnego przejęcia przez wroga. Dach południowo-wschodniego budynku zawalił się o 6 rano. Zasypani zostali wszyscy obrońcy, z wyjątkiem jednego, któremu udało się dołączyć do około 30 niedobitków zabarykadowanych w cytadeli.

Po ostatnim sygnale radiowym wysłanym o świcie, legioniści trwali na pozycjach i odpierali ataki wroga przez cały dzień. Kapitan Jaugeon rozdał ostatnie 300 nabojów 19 legionistom zdolnym do walki. Rozdzieleni na trzy grupy, pod osłoną nocy, próbowali przedrzeć się przez linię wroga. Pięć dni później kapitan Allioux wraz z 8 legionistami, wszyscy ekstremalnie wycieńczeni, dotarli do That Khé. W ciągu najbliższych dni, dwóch kaprali i jeden sierżant, po udanej ucieczce, również dotarli do oddziałów francuskich. W czasie bitwy zginęło 85 legionistów, a 140 dostało się do niewoli. Straty nieprzyjaciela sięgały od 500 do 800 zabitych i rannych.   

Plany przeciwnika

Mimo upadku Dong Khé, ewakuacja Cao Bang przez RC4 została utrzymana. Pułkownik Charton nie krył swojej złości po otrzymaniu rozkazu od generała Alessandri, który też był przeciwny tej operacji. Garnizon liczył 600 legionistów z 3 batalionu z 3REI pod wodzą komendanta Forget, jeden batalion partyzantów, po jednym plutonie saperów i artylerzystów i 600 żołnierzy z 3 taboru (marokański odpowiednik batalionu piechoty), ostatnio przerzuconego na miejsce walki.

Kolumna w sile 1600 żołnierzy opuściła Cao Bang 1 października po wcześniejszym zniszczeniu 150 ton amunicji oraz fortyfikacji. Jej marsz był opóźniany przez pojazdy i grupę prawie 600 cywilów, którzy obawiali się represji ze strony Viet-minh, a nie mogli zostać ewakuowani drogą lotniczą. Należało pokonać 22 kilometry przez RC4, żeby dotrzeć do zgrupowania Bayard, oddziałów pułkownika Lepage w sile 3500 ludzi. Dowództwo sądziło, że w ten sposób uda się zaskoczyć Viet-minh i utworzyć siłę zdolną do odparcia dalszych ataków.

Po kilku dniach spędzonych w That Khe, pułkownik Lepage otrzymał rozkaz odbicia Dong Khé. Do wykonania tego celu miał do swojej dyspozycji 1 i 11. tabor, 1. batalion piechoty z 8. RTM oraz 1BEP, komendanta Segrétain zrzuconego 17 i 18 września. 28 kilometrów dzieliło ich od Dong Khé.

Z niewiadomych przyczyn, dowódca nie został powiadomiony o następnej misji. Zgodnie z rozkazami legionistów miała oczekiwać misja przejęcia wycofujących wojsk z Cao Bang. Tymczasem chronieni przez dżunglę Wietnamczycy rozpoczęli przegrupowywanie własnych oddziałów nie zwracając tym manewrem niczyjej uwagi. Regimenty 36,88,99,165,174,175,209 i 246 oraz słynna „żelazna brygada“ 308 zostały przerzucone w ten region. Wzmocnione przez oddziały lokalne, liczyły w sumie około 30 batalionów w tym 6 lub 7 z ciężką bronią.

Żeby dowodzić taką masą, 20 000 żołnierzy, Giap po raz pierwszy otrzymał radiowe środki łączności. Ruchy wojsk francuskich były powolne i do przewidzenia, pozwoliły Wietnamczykom na skoncentrowaniu się na operacji i przygotowaniu gigantycznej zasadzki.

Porażka pod Dong Khé

1 października 1950 r. zgrupowanie Bayard zbliżyło się do kotliny Dong Khé zdobywając po drodze opuszczony posterunek Na Pa. Pluton szkoleniowy kaprali, porucznika Faulques znajdował się na czele kolumny i otwierał drogę. Około godziny 16 po krótkim starciu, pluton ruszył na Dong Khé, odległym zaledwie o kilometr pociągając za sobą resztę 1BEP-u.  Gdy legioniści rozpoczęli zejście do kotliny, Wietnamczycy przywitali ich skoncentrowanym ogniem karabinów maszynowych i artylerii. O godz. 17.00 spadochroniarze 1BEP zostali przygwożdżeni do ziemi ostrzałem nieprzyjaciela z okolicznych wzgórz. Sam posterunek wydawał się słabo obsadzony i komendant Segrétain sądził, że można zdobyć go przed zapadnięciem zmroku. Pułkownik Lepage wybrał bezpieczniejszą opcję i postanowił zaatakować na drugi dzień korzystając ze wsparcia lotnictwa. Ta pierwsza potyczka kosztowała 1BEP 30 zabitych.

O świcie, 2 października, zgrupowanie Bayard przeszło do ataku, próbując manewru oskrzydlającego na wzgórza wokół Dong Khé. Strzelcy i 1. tabor od zachodu, a 1BEP i 11. tabor od wschodu. Wietnamczycy korzystając z osłony nocy, znacznie wzmocnili swoje pozycje i zablokowali wszelkie możliwe dojścia do okolicznych wzgórz. W południe, mimo pewnych sukcesów, okupionych jednak dużymi stratami, stało się jasne, że operacja musi być przerwana. Na dodatek złe warunki atmosferyczne uniemożliwiały dalsze wsparcie z powietrza.
 
Lotnictwo francuskie dostarczyło informacje o dodatkowych oddziałach Viet-minh zmierzających na pole bitwy. W momencie, kiedy pułkownik Lepage rozkazał odwrót w kierunku That Khé, gdzie 3BCCP został zrzucony w celu wzmocnienia operacji, otrzymał wiadomość o ewakuacji Cao Bang i o zmianie rozkazów dla jego oddziału. Jego zadaniem było teraz przejęcie wycofujących się oddziałów. Rozkaz z przed dwóch dni był nie do zrealizowania. Pułkownik Lepage zdecydował ominąć Dong Khé od zachodu, obierając starą drogę Quang Liet, pozwalającą mu dostać się do RC4 15 kilometrów na północ i spotkać się z oddziałem pułkownika Chartona.

Lepage zostawił na miejscu 1BEP i 11. tabor w celu związania przeciwnika walką na miejscu. Od samego początku jednak ta operacja ta była skazana na niepowodzenie ze względu na liczebną przewagę wroga. Oddział Lepage musiał przedostać się przez gęstą dżunglę, uniemożliwiającą jakikolwiek kontakt radiowy z resztą wojska.

Nieprzyjacielskie oddziały ruszyły w pościg i 2 października po południu zaatakowały z ogromną siłą. Wietnamczycy wybili całą kompanię z 8RTM.

W tym samym czasie oddział komendanta Delcros został odrzucony z pozycji w Na Kéo po bardzo brutalnej walce i ogromnych stratach z dwóch stron. Komendant Segrétain, mający już tylko do dyspozycji około 600 spadochroniarzy-legionistów, z początkowego stanu 800 ludzi, zdecydował się na kontratak. Żeby uniknąć zamknięcia w pułapce w dolinie, zaatakował okoliczne wzgórza w celu przerwania otaczającego jego oddziały pierścienia.
  
Atak rozpoczął się o zmroku. Najpierw zaskoczeni, ale później już przeorganizowani Wietnamczycy zadali duże straty nacierającym oddziałom. Mimo tego, legioniści z pomocą ocalałych Marokańczyków pod wodzą Delcros, posuwali się do przodu. Przed zmasowanym ogniem nieprzyjaciela, legioniści utknęli jednak w połowie wzgórza. Wraz z Delcros, komendant Segrétain poinformował Lepage o zamiarze odwrotu z zajmowanych pozycji. Ten ostatni rozkazał dołączyć do jego oddziału przedzierającego się przez dżunglę.

Segrétain i Delcros zadecydowali nadłożyć drogi przez przełęcz Lung Phaï, żeby ewakuować około stu rannych Marokańczyków. Gdy kolumna rozpoczęła marsz, została zaatakowana przez rebeliantów. Większość z żołnierzy została zabita, a transportowani ranni koledzy dobici. Na wieść o ataku, 1BEP ruszył do przodu wyrywając się z zasadzki. Około 30 legionistów straciło życie, ale oddziały wydostały się z okrążenia. Pod koniec dnia, 3 października, 400 ocalałych legionistów oraz kilku Marokańczyków dotarło do wzgórza 765 oddalonego o dwa kilometry od Dong Khé. Docierają tam strasznie wykończeni i brakuje im amunicji, ale ich kłopoty dopiero się zaczęły.

Pułapka się zamyka

W tym samym czasie reszta oddziałów znajdowała się w beznadziejnej sytuacji. Wróg był wszędzie. Dowództwo francuskie z kwatery w Langson wysłało Chartona na pomoc przez drogę Quang Liet. Lepage zadecydował okopać się w dolinie Coc Xa, sądząc, że łatwiej będzie mu utrzymać pozycję. W tym czasie 1BEP dotarł na wzgórza otaczające pozycję Lepage, który rozkazał dowódcy BEP zejść do kotliny.

Charton otrzymał nowe rozkazy dopiero 4 października. Przed rozpoczęciem marszu zniszczył pojazdy i ciężką broń. Stracił dużo czasu na znalezienie ścieżki w dzungli, a i tak dalszy marsz odbywał się bardzo powoli - drogę torowano sobie maczetami.

W Coc Xa, pułkownik Lepage rozkazał dowódcy BEP natychmiastowe zejście do kotliny. Legioniści w największych ciemnościach musieli zejść po stromym zboczu. Około 10 legionistów zginęło spadając w przepaść, inni zaś od ataków wroga, któremu udało się przeniknąć w szeregi francuskie. O świcie zostało przy dowódcy już tylko 300 legionistów.

W tym samym czasie 3 batalion z 3REI dotarł do doliny Quang Liet i od razu przystąpił do walki. Pułkownik Charton ze swoim oddziałem musiał nadłożyć drogi przez okoliczne wzgórza, żeby móc kontynuować marsz. Po zapadnięciu zmroku wreszcie udało mu się nawiązać kontakt radiowy i zorientować się w powadze sytuacji. Połączenie oddziałów było możliwe dopiero nazajutrz, ze względu na trudne warunki terenowe. Dopiero więc pod wieczór 6 października, 3 batalion Legii dotarł do wzgórza 590 po ciężkich walkach.
       
Lepage objął dowództwo obydwu oddziałów pod wieczór 6 października, jednocześnie dając rozkaz pozostania na miejscu Chartonowi, który liczył na połączenie własnych sił z posiłkami z That Khé. Lepage ponownie związał wszystkie swoje nadzieje z 1BEP-em, który miał otworzyć drogę dla całego zgrupowania Bayard. Była to jednak misja samobójcza. Atak nastąpił o godzinie 3 nad ranem. Legioniści musieli pokonać ścianę ognia. Wycieńczeni i bez amunicji, z bagnetami na broni lub z nożami w ręku posuwali się, mimo strat, do przodu. Już po kilku minutach zostało ich tylko 110 z 300 legionistów, którzy rozpoczęli akcję. W końcu udało im się przebić przez linię wroga, mimo że ginęli także od kul idących w drugiej linii i bezładnie strzelających Marokańczyków. Wykorzystując ofiarę legionistów zgrupowanie Bayard przedostało się w chaosie przez wykonany w linii obrony wroga korytarz.

Od tego momentu Viet-minh rozpoczął przygotowania do końcowego ataku. Giap zebrał 15 batalionów z ciężką bronią, otaczając Francuzów. O 6 rano moździerze wietnamskie rozpoczęły ostrzał francuskich pozycji, a okoliczne wzgórza jeden po drugim przechodziły w ręce wroga. 3. batalionowi został wydany rozkaz otworzenia drogi w kierunku That Khé, przechodzącej przez wzgórze 477, będące w rękach 3 taboru. Legioniści zdobyli pierwsze wzniesienie, ale zostali zatrzymani przy drugim przez wciąż otrzymującego posiłki nieprzyjaciela. Komendant Forget, ranny w nogę, miednicę oraz chwilę później w głowę, idący od samego początku na czele ataku, wypowiedział ostatnie słowa zanim oddał ducha: „Umieram dumny z mojego batalionu”.    

Pułkownik Charton dwukrotnie próbuje przedostać się od strony zachodniej, ale bez powodzenia. Połączenie z ocalałymi żołnierzami ze zgrupowania Bayard spowodowało duży chaos w szeregach francuskich. Wietnamczycy, wykorzystując ten moment, zdobyli wzgórze 477, zyskując pełna kontrolę nad pozycjami francuskimi.

Charton rozkazał legionistom utrzymywać nieprzyjaciela na pozycjach przygważdżając ich ciągłym ogniem, a sam wraz z grupką oficerów i resztą oddziału spróbował odbić wzgórze 477. Wielokrotnie ranny dostał się do niewoli. Jednak części oddziału udało się odskoczyć i połączyć ze zgrupowaniem Labaume, przybyłym na pomoc z That Khé i znajdującym się na wzgórzu 608, 2-3 kilometry na południowy-wschód. 3BCCP kapitana Cazeaux również znajdował się w pobliżu. W jego szeregach były tylko dwie kompanie, wzmocnione jedną kompanią legionistów, porucznika Loth, początkowo przeznaczoną do 1BEP-u.

Dla reszty oddziałów z kolumn Lepage i Chartona jakakolwiek zorganizowana obrona okazała się niemożliwa. Lepage wraz z resztą oficerów decyduje się więc na dokonanie przebicia małymi grupami. W sumie 12 oficerów i 475 żołnierzy przedostało się przez linie nieprzyjaciela i dotarło do That Khé. Pomiędzy uratowanymi znajdował się kapitan Jeanpierre, porucznicy Marce i Roy oraz 20 legionistów z BEP-u i 3REI.
 
Ewakuacja Dong Khé rozpoczęła się 9 października po zpadnięciu zmroku. 4 kompania z 3REI została zaatakowana chroniąc przeprawę przez rzekę. 3BCCP nie uniknął prawie całkowitego zniszczenia; resztki oddziału przeprawiły się dopiero 11 października, o godzinie 7.30, atakowane bez przerwy przez rebeliantów.

Katastrofalny bilans

2 kompania z 1 batalionu trzymała jeszcze Na Cham. Kapitan Mattei ustawił działa na okolicznych wzgórzach. Mimo braku ludzi, utrzymał się jeszcze kilka dni na okupowanych pozycjach w celu przyjęcia niedobitków z RC4.

Posterunek Langson zostaje ewakuowany, chociaż nie było bezpośredniego zagrożenia. 2 batalion z 5REI został wyznaczony do ochrony tyłów wycofujących się oddziałów. W ciągu kilku dni Korpus ekspedycyjny stracił 4800 żołnierzy, zabitych lub zaginionych, 2000 rannych oraz 13 armat, 450 pojazdów, 120 moździerzy, 940 ciężkich karabinów maszynowych, 1200 karabinów maszynowych oraz 8500 strzelb.

Dowództwo, wojsko i opinia publiczna dowiedziała się, że dotychczasowy konflikt przerodził się w prawdziwą wojnę. Legia Cudzoziemska odnosząca dotychczas sukcesy przeciwko Viet-minh na południu kraju, otrzymała znaczący cios po prawie całkowitej destrukcji dwóch solidnych batalionów.

Francuski korpus ekspedycyjny został więc zaangażowany w prawdziwą wojnę. Dnia 17 grudnia generał de Lattre de Tassigny przybył do Indochin z pełnymi uprawnieniami cywilnymi i wojskowymi. Po raz pierwszy od początku działań zbrojnych miała być przygotowana prawdziwa strategia.