Osły pociągowe wszystkich krajów łączcie się. Panu rabinowi ku pamięci

czwartek, 28 października 2010 22:42 Zoil Haq News
Drukuj

Tags: Informacje | Komentarze

W dniu 2 października br. główne publikatory systemu, w tym m.in. dziennik „Rzeczpospolita”, przyniosły informacje dotyczące głośnej wypowiedzi szarej eminencji rządu izraelskiego - rabina Owadii Josefa. Nagrana ponoć ukrytym mikrofonem i wyemitowana przez izraelską telewizję Chanel 10 wpędziła swoją bezkompromisową szczerością w zakłopotanie zarówno oficjalne czynniki Izraela, jak i niektóre struktury amerykańskiej diaspory.

Tzw. duchowy przywódca, wchodzącej w skład koalicji rządzącej, partii Szas, stwierdził m.in., że sens istnienia na tym świecie gojów sprowadza się tylko i wyłącznie do służenia żydom. „- Po co goje są tak naprawdę potrzebni? Będą pracować, będą orać, będą zbierać plony. My zaś będziemy tylko siedzieć i jeść jak panowie”. Goje – konkludował przywódca duchowy – są tak potrzebni żydom jak osły pociągowe, których utrata wiązałby się z uszczerbkiem w zyskach. Goje powinni więc długo żyć, aby wydajnie służyć rasie panów.

[komentarz retorsyjny]

Ogólną wesołość budzić winien nie sam fakt i treść wypowiedzi pana rabina, ale reakcje środowisk żydowskich na występ Owadii Josefa. Zarówno święcie oburzony David Harris, szef Amerykańskiego Kongresu Żydów, jak i Abraham Foxman z Ligi przeciw Zniesławianiu, tudzież liczni specjaliści od spraw judaizmu z samej Jerozolimy dobrze wiedzą, że rabi Owadia wyartykułował expresis verbis to, co wszyscy ci zarówno protestujący, jak i dyplomatycznie milczący, myślą od zawsze. I działają według zasady, że od czasu do czasu trzeba tylko wykreować takiego żydowskiego Palikota (vide przypadek z prezydentem Izraela i jego frazą o Polakach, co to z mlekiem matki…), który paplać może wszystko, bo ma jakieś tam papiery (żółte czy operacyjne?) na paplanie. Tego rodzaju wygłupy stanowią wręcz idealny probierz, sondujący lokalną bądź globalną opinię publiczną i analizujący stopień jej uległości wobec hucpiarskiej polityki prowadzonej zarówno przez żydostwo orientalne, jak i diasporę.

Insiderzy, po chederach czy jesziwach, prowadzeni przez ludzi pokroju rabina Owadii dobrze wiedzą jak kierować tymi osłami pociągowymi, dzięki którym mogą ściągać podatki, odszkodowania i inne konsolacyjne profity (vide przemysł holokaustyczny) od gojów amerykańskich, niemieckich, polskich et consortes. Nie wiedzą natomiast jednego. Nie znają piękna i wartości pracy, całe lata spędzając na lichwiarskich kalkulacjach i mechanicznych, pseudoreligijnych medytacjach nad swoimi fałszywymi księgami.

Ważne jest, że to my pracujemy, orzemy, i zbieramy plony. Część z nich co prawda jeszcze nam pożera wszechświatowa szarańcza, ale pamiętajmy, że oni już raz przegapili przyjście Mesjasza i od tej pory błądzą po omacku, kiedy my spokojnie przygotowujemy się na Przyjście Drugie, pracując dla siebie, swoich rodzin i ojczyzn. I byle rabin, nie wiadomo nawet jak wprawiony w globalnej lichwie, nie zatrzyma tego procesu nawet plując nam w twarz swoimi poglądami. – zwłaszcza, że biorą się one, mimo upływu tysięcy lat, z takiej tradycji, która w pewnym kraju nad Wisłą wygenerowała żałosnego plugawca Palikota – młodszego brata w wierze dla rabina Owajdii Josefa.

I na koniec jeszcze jedna sprawa. Jeżeli rzeczywiście, nie mając do końca pełnej wiedzy, służymy takiej rasie panów, jakiej przedstawicielem jest rabin Owadia, to miejmy świadomość jakiego typu zło oni kreują, czego chcą nas pozbawić i jak zawładnąć naszymi umysłami. Poznanie nas wyzwoli, pozbawi zakodowanego lęku i pozwoli – jak chcą sami żydzi – długo żyć, aby wykonać świętą misję. I wtedy już trochę semantycznie nadużywane i moralnie sprane wezwanie „Zło dobrem zwyciężaj” odzyska swój pierwotny wydźwięk. Bo gdzie jest powiedziane, że dobro to dupowata łagodność, bezwład intelektualny, miazmaty tolerancji. Dla ludzi dobrej woli (albo inaczej - chrześcijańskich Cyncynatów) może nim być miecz Gotfryda spod Jerozolimy, pika powstańca wandejskiego, schmeisser Leona Degrelle’a czy kałasznikow palestyńskiego powstańca.